poniedziałek, 23 marca 2015

#23 Louis

- Wylot jest o 11! - krzyknęła do mnie z góry Melise. Spojrzałam na zegarek, dochodziła 10
- Spakowana? - zapytałam kiedy znajdowałam się już w pokoju
- Już od paru dni - zaśmiała się
- Zawiozę Cię - powiedziałam siadając obok niej na łóżku
-Nie chcę się narzucać - odpowiedziała - zamówię taksó...
- O, co to to nie, nie będziesz włuczyła się taksówkami, a z resztą muszę Cię pożegnać na lotnisku - upomniałam się
- Dobra, ale pod warunkiem, że nie będziesz beczeć Katy - uśmiechnęła się - i kiedy masz zamiar zadzwonić do Michael'a? No chyba, że ja mam to zrobić za Ciebie - dodała
- Nie będę do nikogo dzwonić, a w szczególności do tego dupka - powiedziałam szybko - miał czas na wyjaśnienia a jedyne co powiedział "to nie tak jak myślisz skarbie" jest przereklamowane, bo jak nie tak, to jak? Mógł tego nie robić i nie byłoby problemu...
- Taa, jak zwykle - przewróciła oczami, jej osoba czasami nieźle działała mi na nerwy - ja na twoim miejscu...
- Ale nie jesteś na moim miejscu - powiedziałam łagodnie - więc nie wpieprzaj się w tą sprawę - i zakończyłam ją ostrym tonem
- Taa - odpowiedziała obojętnie - jak zwykle, muszę robić wszystko za Ciebie - podeszła do szafki gdzie leżał mój telefon, a gdy już brała go do ręki gdy wyrwałam jej przedmiot
- Co ty odpierdalasz? - zapytałam spokojnie - Możemy się nie kłócić przez niego? Michael to rozdział zamknięty
- Jak tam sobie chcesz, ale według mnie bardzo do siebie pasowaliście - dodała
- Ale według mnie nie, więc proszę Cię zamknij się w końcu - krzyknełam, nie wytrzymałam już, bo należałam do ludzi bardzo nerwowych, a jak dla mnie to bardzo długo byłam spokojna - skończmy i nie kłóćmy się przed samym wyjazdem, proszę - dodałam o wiele ciszej
- Taa, oczywiście - Melise jak zwykle jest obojętna na wszystko
- Jedziemy? - zapytałam
- Taa - odpowiedziała i chwyciła rączkę walizki po czym zeszłyśmy na dół, wsiadłyśmy do samochodu i ruszyłyśmy w kierunku lotniska
**************★************
Otworzyłam bagażnik, aby Melise mogła wyciągnąć swoją walizkę. Kiedy to zrobiła, ruszyliśmy w stronę drzwi. Otwarłam ciężkie szkło i pierwsze co poczułam to ciepła ciecz na mojej koszulce. Spojrzałam w górę i zobaczyła sprawcę pewnie już dużej plamy na bluzce
- Co ty sobie wyobrażasz?! - krzynęłam i chyba każda osoba znajdująca się w lotnisku mnie usłyszała
- Ja nie chciałem, przepraszam, naprawdę to przypadek - zaczął się tłumaczyć
- Zamknij się i lepiej biegni kupić jakiś odplamiacz czy coś bo niezłe bagno mi z koszulki zrobiłeś - zaśmiałam się patrząc na plamę - szybko, a nie się na mnie lampisz - spojrzałam na chłopaka i po raz pierwszy zobaczyłam jego błękitne tęczówki w których można było utonąć, wierzcie w miłość od pierwszego wejrzenia, albo nie, ale nie zaprzeczę, że chociażby zauroczenie to było
- Tak, tak już idę - powiedział podchodząc do drzwi nadal patrząc się w moje oczy - zaraz będę
- No mam taką nadzieję! - zaśmiałam się
- Katy? - dopiero teraz uświadomiłam sobie, że jest tu jeszcze moja przyjaciółka
- Słucham? - odpowiedziałam
- Mogłabyś nie flirtować z chłopakami w tej chwili, bo zaraz spóźnię się na lot - zaśmiała się
- Tak, oczywiście - odpowiedziałam przedrzeźniając ją sprzed kilku chwil na co ona tylko przewróciła oczami i ruszyłyśmy.
*pół godziny później*
- Będzie mi Ciebie naprawdę brakować - przytuliłam ją, nie chciałam płakać, obiecałam jej to, ale nie potrafiłam
- Katy, miałaś nie beczeć - powiedziała rozbawiając mnie - kochanie - przytuliła mnie ponownie - nie płacz
- Taak, już nie płaczę - odpowiedziałam szybko wycierając oczy chusteczką - lepiej się zbieraj, bo się spóźnisz
- Dobrze, ale pamiętaj, że zawsze możesz do mnie zadzwonić i się wypłakać czy wyżalić tak? - zapytała jakby chciała mnie zapewnić, że tak naprawdę to ona nigdzie nie wyjeżdża
- Tak - odpowiedziałam - Zmykaj już - uśmiechnęłam się, a Melise ruszyła w stronę gdzie ludzi ustawiali się w kolejkę ja jej tylko pomachałam i kierowałam się w stronę drzwi, ale znowu coś uniemożliwiło moje ruchy i ponownie był to ten sam sprawca
- Katy tak? - zapytał
- Tak, masz ten Vanish? - uśmiechnęłam się
- Nie, ale mam coś kompletnie innego - również się uśmiechnął, klęknął przede mną i wyciągnął coś z kieszeni spodni
- Wyjdziesz za mnie? - zapytał z nadzieją w głosie, na co ja zrobiłam wielkie oczy i złapałam się za serce
- Słucham? - zapytałam, bo chyba się przesłyszałam
- Pytam czy zostaniesz moją żoną - odpowiedział, spojrzałam wokół siebie i zobaczyłam ludzi, którzy mówili ciche "tak", kiedy jak go nawet nie znam, ale w sumie co mi grozi
- Tak - powiedziałam cicho i niepewnie, chłopak wstał i wsunął pierścionek na mój palec, ja tylko się uśmiechnęłam w jego kierunku
- Zgodziłam się wyjść za ciebie, a nawet nie znam twojego imienia - zaśmiałam się
- Louis, jestem Louis - odpowiedział
- Więc Louisie - powiedziałam podchodząc do niego - zakochałam się w tobie - i złączyłam nasze usta w długim i namiętnym pocałunku, a ludzi wokół nas zaczęli bić nam brawa.


Hej kochani!!
Dzisiaj imagin z Lou. Wiemy, że nie dodawałyśmy ostatnio imaginów za co bardzo przepraszamy :) Teraz mamy nadzieję, iż będą pojawiać się częściej :D

~Karolajn

6 komentarzy:

  1. Podoba mi się :D Fajnie piszesz ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super<3 Wczytując się w treść jest parę błędów ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Najs wręcz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bomba:) Liczę na więcej imaginów! Super piszecie i według mnie powinniście częściej coś żeby nie zgubić weny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawsze jest czas, aby dodać imagnia na bloga. Mamy parę napisanych, więc sądzimy, że powinny się za nie długo pojawić. Mamy również zamiar zrobić Q&A, na które też nie będzie raczej musieli długo czekać :))

      Usuń
  5. O lel o.o Jakie to było kawaii >\\\\\\<
    I tak prosto z mostu sie jej oświadczył. Och, ach... Xd
    Nie powiem..widziałam kilka błędów, ale o tym pisałam wcześniej, więc sobie daruje xd
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń